Od dawna chcieliśmy to zrobić.
Opowieści opowieściami, ale najlepiej jednak zobaczyć na własne oczy:)
Jesienią zrobiliśmy przekrój ściany w naszych drzwiach wejściowych,
ale chcieliśmy, żeby i w części gościnnej był "dowód" na to, że ten dom naprawdę jest ze słomy:)
Glina jest cudownym materiałem, który łatwo poddaje się obróbce. Nie potrzeba żadnego ciężkiego sprzętu, tylko woda:) W zasadzie dałoby się wydłubać to okienko palcami, ale wspomagaliśmy się śrubokrętem i szpachelką.
Pierwsze rysy
Grunt to dobrze namoczyć tynk.
Tynk ma kilka ładnych centymetrów grubości, ale wreszcie dogrzebaliśmy się do słomy.
Przymierzanie "szybki" czyli kawałka pleksi, nie zdecydowaliśmy się na szkło ze względów bezpieczeństwa. Okienko jest na wysokości nawet małych rączek;)
Po wpasowaniu szybki trzeba było zakleić jej brzegi. To, co wydłubaliśmy ze ściany, zostało namoczone i użyte ponownie do "obróbki okiennej".
Z gliną cudownie pracuje się gołymi rękami:)
Trochę wody nam popłynęło po ścianie i zostały ślady, dlatego ukręciłam szybko trochę glinianej farby: rozmoczony tynk (czyli glina i piasek) i klajster z mąki.
Zamalowałam zacieki...
...i gotowe!