Prawie rok czekała pracownia na dokończenie ścian działowych. Z nieba spadł Marcin i zaczęła się ROBOTA.
|
Najpierw trzeba przygotować towar czyli bomby werstockie z gliny piasku i słomy... |
|
...potem przygotować szalunek i upychać bomby |
Takie proste!
Po pierwszych tonach ubitego towaru, przygotowanego ręcznie bez żadnych cywilizacyjnych udogodnień (np. betoniarki, mieszadła), zaczęliśmy kombinować jak przyspieszyć wypełnianie grubej na 20 cm ścianki kuchenno-łazienkowej. Rozwiązaniem był cordwood! Autorska wersja: zamiast okrągłych polan opałowych, które trzeba by okorować, zaczęliśmy układać w ścianie drewniane odpadki budowlane.
|
I tak powstała ścianka "blok czekoladowy" |
|
"Blok czekoladowy" gotowy. |
|
Od strony kącika kuchennego ułożyłam rządek wystających drewienek, na których będzie można zawiesić to i owo.
|
Ścianka łazienkowa powstawała tradycyjnie w technice gliny lekkiej. W trakcie zaczęliśmy wstawiać do środka słoiki, żeby przyspieszyć prace i zmniejszyć ilość zużywanego "towaru". Kilka słoików ma sekretną zawartość, ktoś kiedyś będzie miał niespodziankę przy rozbieraniu ścian:)
Małe słoiki ukryły się całkowicie w ścianie, za to duże słoiki okazały się świetnymi luksferami.
Marcin pojechał dalej w świat, a Zosia Samosia dokończyła ścianki sama samiuteńka:) (No dobra, Pan Mąż przykręcił jeden szalunek)
Nad drzwiami do łazienki zaplanowałam luksfery z pięknych słoików po ogórkach. Skleiłam poxipolem wieczka. Powinno się trzymać.
|
Słoik zamontowany na sznurek |
|
Budowa ołtarza:) |
Z powodu wystających słoików wypełniałam ścianę bez szalunku, dlatego wyszła taka włochata i szalona.
|
Efekt prawie końcowy. Po wyschnięciu jeszcze "się" otynkuje. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz