Ciągle trzeba kopać, przewalać tony ziemi, zasypywać. Orka na ugorze. Kopie się ciężko, bo w tutejszej ziemi siedzi mnóstwo kamieni i żwiru. "Musisz chyba żwirownię tu otworzyć" - to Witek, który wpadł z wizytą i zadowolony (że to nie on kopie) patrzy, jak spod szpadla lecą iskry przy uderzeniu w kolejny kamień.
Można oczywiście zamówić koparkę, ale machanie szpadlem osładza myśl, że z każdym machnięciem zostało w kieszeni kilka złotych...
Na zdjęciach - rowy pod "wodę" do ogródka i do budynku gospodarczego.
Zdarzają się małe katastrofy budowlane - jak ta w prześwicie domu. Nie było tam ziemi wzmocnionej z wierzchu plątaniną korzeni perzu, ale żwir ubity zagęszczarką. Wykop nie utrzymał się zbyt długo. W ciągu godziny ściany osunęły się trzykrotnie i zamiast wąskiego wykopu powstał okop, który trzeba było zabezpieczyć przed dalszymi ruchami.
M: - Ojej, jaki wielki wykop.
K: - Ściany się osunęły. I przez to dom się trochę przechylił.
M: - Jak to?!
Uwierzyła :).
Najbliższe krecie plany - kopanie dołu pod oczyszczalnię ścieków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz