Klepisko c.d.

Po przerwie świątecznej nadszedł czas na drugą warstwę klepiska.
Receptura zmodyfikowana: lokalna glina przesiana drugi raz przez gęstsze sito, drobny lokalny piach plus rozmoczona krowia kupa z naszej łąki dla wzmocnienia.


A wiosna tego roku jest taka zimna, że musiałam się rozsiąść w salonie z przesiewaniem gliny.

Trzymamy w salonie dinozaury:)
Zaczyna się druga warstwa.



Czas naglił. Marcin musiał jechać dalej w świat, więc musiałam skończyć sama. Nieduży kawałeczek robiłam trzy dni, ale zrobiłam!




Koniec!
Zostało jeszcze olejowanie. c.d.n.

Marzenia się spełniają- klepisko

Marzyłam o tym, żeby mieć w domu glinianą podłogę. Kamil nie podzielał mojego entuzjazmu dla ziemnych posadzek, dlatego klepisko będzie tylko w pracowni.
Przyjechał Marcin- Master of Clay:)
Zakładaliśmy, że wykorzystamy radoszycką rudą glinę, która została z tynkowania ścian, ale okazało się, że jest jej za mało. Marcin przetestował lokalną glinę, której pokaźna górka została po akcji sadzenia drzewek i zdecydował, że się nada. Ma piękny kawowo-mleczno-zielonkawy kolor, jest bardzo tłusta. Po próbach okazało się, że potrzeba trzech części piachu na jedną gliny. Plus sieczka. Plus woda.



 Robota jest mordercza, Marcin w zasadzie wszystko robi sam: trzeba przesiać piach, przesiać glinę, bo ma sporo kamulców, wymieszać (na szczęście jest duże mieszadło:)), dodać sieczkę, znowu mieszać i już można spędzać czas na klęczkach...


trochę pomagam z doskoku, tutaj przesiewam glinę
beton trzeba mocno zlać wodą 




pierwsza warstwa ma 2 cm grubości

żeby było równo trzeba ściągnąć nadmiar






klepisko "doszło" do drzwi

Widać jeszcze mokre plamy
Pierwsza warstwa schnie. Druga, wykończeniowa wkrótce się zacznie. To be continued...