Wreszcie mogę zaprezentować tadelakt, który powstał w naszej kuchni w marcu, ale do tej pory nie miał godnej oprawy.
Jesionowy blat kupiłam w "Liroju" w Białymstoku, kochani sąsiedzi przywieźli go do Werstoku; Kamil z Marcinem-Marcelpanem kilka dni chodzili wokół niego, aż wreszcie wszystko jest gotowe: blat, zlew, kontakty. Brakuje jeszcze płyty gazowej, która idzie i idzie i kiedyś dojdzie, mam nadzieję.
Marzył mi się prysznic tadelaktowy, ale w końcu zdecydowałam się na kawałek w kuchni, żeby go częściej oglądać:)
Kasia i Rysio wpadli na dzień i tak powstał kawałek morza przy piaszczystej plaży:)
![]() |
Detal: piasek i woda. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz