Porażka?

Adela wróciła do szkoły tydzień temu. Miało być na próbę, ale zostanie już do końca roku szkolnego. Część powodów jej szkolnego nieszczęścia została usunięta lub spacyfikowana, reszta jest najwyraźniej do zniesienia.
Jakie wnioski?
Nie dla wszystkich dobre jest pozostanie w domu. Adela jest zwierzakiem stadnym, co do tego nie ma już wątpliwości. Mama i mała siostra to dla niej zdecydowanie za mało, a w naszej malutkiej wiosce inne kontakty niż szkolne nie występują. Gdyby to była Warszawa...;)
Jeśli chodzi o naukę, to stopień Adeli "uszkolnienia" był dla mnie nie do przeskoczenia i generował milion spięć dziennie. "Uszkolnienie" to przede wszystkim brak samodzielności, niechęć do wykonania czegokolwiek bez polecenia i bez scenariusza. A do takiego "szkolnego" uczenia ( ja ci tu zadam, a ty odrób odtąd dotąd, przy każdym zdaniu i zadaniu konsultując się jak to zrobić i czy dobrze) ja się z kolei nie nadaję. Doświadczeni w unschoolingu mówią, że dziecko, które już zaznało drylu szkolnego, musi przejść detox, reset; u nas nie widać było końca tego detoxu, co było dla nas obu bardzo frustrujące.
Zastanawiam się co będzie z Krystyną, która od września idzie do przedszkola.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz